Sensacji nie było, ale już sam fakt, że do 25 minuty walczyli jak równy z równym z naszpikowaną gwiazdami Orlen Wisłą Płock, trzeba uznać za niespodziankę. Mowa o piłkarzach ręcznych Arged Rebud KPR Ostrovii, którzy w niedzielne popołudnie we własnej hali w pierwszym meczu ćwierćfinału play-off Orlen Superligi, przegrali ostatecznie z wicemistrzem Polski 28:37. W pierwszej połowie prowadzili nawet 6:3, a do przerwy było 17:14 dla zespołu z Płocka.

„Na pewno potrzebowałem więcej minut. Wyszła taka sytuacja, że mamy skład przetrzebiony kontuzjami. Dostałem swoją szansę. Mam nadzieję, że ją wykorzystałem i pokazałem się z dobrej strony. Ogólnie fajny mecz zagraliśmy jako drużyna. To był dobry mecz dla oka i myślę, że kibice są zadowoleni. Drużyna z Płocka na pewno była trochę zaskoczona naszą grą. My graliśmy spokojnie. Mieliśmy swoje założenie, żeby nie biegać, tylko spokojnie kontrolować swoją grę. Trener jak i kibice mogą być chyba zadowoleni z naszej postawy. Myślę, że trochę krwi im napsuliśmy. Dziewięć bramek straty to nie jest żadna ujma. Myślę, że możemy być z siebie zadowoleni” – powiedział radiuCENTRUM Patryk Marciniak.

MVP meczu został Kamil Adamski, który nie pomylił się ani razu i rzucił aż 11 bramek. Drugi mecz ćwierćfinału play-off w niedzielę o 16:00 w Płocku. Rywalizacja na tym etapie toczy się do dwóch zwycięstw.

Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów – Orlen Wisła Płock 28:37 (14:17)

Arged Rebud KPR Ostrovia: Balcerek 4/21 – 19%, Krekora 1/17 – 6%, Zimny 0/3 – 0% - Adamski 11, Reznicky 5, Marciniak 3, Rybarczyk 2, Krivokapić 2, Urbaniak 2, Tomczak 1, Gajek 1, Wojciechowski 1, Misiejuk, Szpera, Szych.

Orlen Wisła: Aillović 3/17 – 18%, Jastrzębski 2/15 – 13% - Lucin 8, Perez 5, Mihić 5, Daszek 5, Fazekas 4, Samoila 3, Mindegia 3, Sroczyk 2, Dawydzik 1, Krajewski 1, Serdio, Susnja, Zarabec, Terzic.