Trwająca od trzech spotkań zwycięska seria kaliskich szczypiornistów zakończona. W niedzielę MKS Kalisz przegrał na własnym parkiecie jedną bramką z AZS-em Uniwersytet Radom 33:34. Kaliszanie zaczęli wolno, i goście wyszli na trzybramkowe prowadzenie 1:4. Jak się okazało od pierwszej do ostatniej minuty MKS był w roli goniącego wynik. Do przerwy gospodarze przegrywali 17:21. Jedyny remis (33:33) MKS osiągnął w 59 minucie. Jednak to akademicy z Radomia zaliczyli jeszcze jedno trafienie i jak przyznał Radiu Centrum trener kaliskiej ekipy Bruno Budrewicz w pełni zasłużenie goście wygrali:

"Tak naprawdę to od trzech kolejek, po meczu z Ostrovią spadła w moim zespole mobilizacja. Po tym meczu uważam, że dla moich chłopaków sezon chyba się już skończył, bo do tych zawodów podeszli bardzo niepoważnie. W grze radomian była mądrość i doświadczenie. I nawet się dziwię, że przy takiej naszej grze w ostatnich minutach była jakaś szansa, by o coś powalczyć. W naszym zespole nie było żadnej współpracy, a wtedy żadna zmiana systemu nic nie daje. Byli kompletnie rozkojarzeni, a zostały nam na rozkładzie jeszcze Wocław, Końskie i Wągrowiec, czyli czołówka tabeli, do której my podobno też się chcemy zaliczać.

Trzeba dodać, że w ostatnich trzech minutach rzuty karne zmarnował Rafał Niedzielski i Michał Krygowski. Mimo tej porażki MKS Kalisz utrzymał czwarte miejsce w tabeli. A za tydzień kaliscy szczypiorniści jadą do Wrocławia, gdzie zmierzą się z trzecim w zestawieniu Śląskiem.

MKS Kalisz - AZS Uniwersytet Radom 33:34 (17:21).